Eksperyment – co się stało po tygodniu słuchania radia?

Written by on Sierpień 15, 2018

Miałam stłuczkę. Po oddaniu samochodu do naprawy moim oczom ukazał się ciąg błyszczących aut, a w głowie jak bąbelki szampana, zaszumiał głos lakiernika: niech Pani bierze, który chce. Pomna tego, że już kilka razy ktoś we mnie zaparkował na drodze, nie skusiłam się na mercedesa, ale jak większość kobiet poszukałam czegoś podobnego kształtem i odjechałam.

 

Jak ktoś jeździ dieslem i przesiada się do benzyniaka to wielkiego problemu nie ma, jedynie jego ciężka noga gazuje przez pierwszą godzinę. Czasem upominałam siebie w duchu, że tu nie ma 6 biegu, jak kogoś wyprzedzałam i ze śmiercią w oczach zastanawiałam się, czy zdążę. Mniejsze pedały, fruwająca kierownica- do tego można się przyzwyczaić. Ale że nie mogłam złapać swojego Antyradia to już nie! Nie słucham radia w samochodzie, bo zazwyczaj tak organizuję sobie pracę, że jadąc załatwiam wszystkie telefoniczne sprawy, by nie marnować już czasu na miejscu. Chyba, że wyjeżdżam dużo szybciej i część osób jest jeszcze w domu. Wtedy włączam audiobooka. A tutaj nie działał mój sprzęt. Jedno wejście usb wymuszało na mnie rezygnację z pendrive’a na rzecz ładowarki. Przez 1,5 tygodnia byłam skazana na popularne radio.

W głowie się nie mieści

Przez pierwsze 3 dni moje poczucie muzycznej estetyki płakało. O gustach się oczywiście nie dyskutuje, ale ja naprawdę nie wiedziałam, że takie rzeczy teraz grają. Widział ktoś piękną bajkę o emocjach – W głowie się nie mieści? To na moim panelu przez tydzień administrowała Odraza.

4 dni później

Dopadła mnie melancholia i myśli o przemijaniu. Patrzyłam na moje dzieci i martwiłam się, że coś im się stanie.

7 dni później

Czułam ścisk w żołądku, suchość w gardle i poddenerwowanie. Zaskakujące, bo nic złego się nie działo.

8 dni później

Czułam fizyczne objawy stresu, zaczęłam szukać przyczyny. Mocno dbam o życiowy balans, nie wiedziałam skąd te emocje.

Wsiadłam do samochodu, czułam smutek. Wszystkiemu towarzyszyła irytacja. Odpaliłam silnik i w moich uszach wybuchła kolejna fala złych wiadomości z radia. Odraza włączyła w mojej głowie czerwony alarm. Olśnienie!

Dwuletnie dziecko wypadło z okna, zmarło, rodzice trzeźwi, sprawą zajmuje się policja, przedawkowali dopalacze, zmarli, matka podcięła dziewięciolatkowi gardło, a potem próbowała sama się zabić, na tylnym siedzeniu suwa znaleźli wycieńczone, płaczące niemowlę, martwa matka za kierownicą, nie wiadomo co się stało, przeczesują jezioro, zginęło dwóch nastolatków….

Higiena umysłu

Od paru lat mocno dbam o higienę umysłu i pilnuję diety informacyjnej. Wiadomości przestałam oglądać 3 lata temu, od 8 lat telewizora używamy tylko do oglądania własnych filmów, w ramach kilkuminutowego relaksu słucham antyradia i  audycji w 3. Nie czytam wiadomości w internecie, nie zaśmiecam głowy plotkarskimi portalami. W te miejsca wkładam audiobooki, książki i tematyczne gazety. Na facebooka zaglądam tylko w weekend (nie złapiecie mnie na Messengerze), żeby przejrzeć interesujące mnie grupy rozwojowe. I tak sobie myślę, że to jest chyba dobra odpowiedź na wszelkie pytania typu: jak znajdujesz czas na dom, rodzinę, pracę, pisanie książek i relaks. Chyba właśnie tak – zmierzcie z ciekawości, ile zajmują Wam tygodniowo te czynności;) Ja tak kiedyś zrobiłam i przeżyłam wstrząs.

Wracając do mojego złego samopoczucia, niepokoju i przygnębienia – byłam zdruzgotana tym, jak zdradliwie dałam się podejść. Dzień po dniu pakowałam do swojej głowy katastrofy, tragedie, rozpacz innych ludzi. Mocno przejmuję się takimi rzeczami, myślę o nich długo, śnią mi się koszmary, a jak rzecz tyczy dzieci – jestem przerażona i nie mogę przestać się tym martwić. Oczywiście nie chcę żyć w szklanym kloszu i wyobrażać sobie, że na świecie nic złego się nie dzieje. Ale dotykam tego na co dzień spacerując po tym świecie, nie potrzebuję wzmacniać poczucia, że dzieją się tragedie – codziennym słuchaniem o najstraszniejszym rzeczach, jakie miały miejsce. Zabiera to moją energię, radość, wprowadza stres.

Dieta informacyjna

Przerażające jest to, że prawdopodobnie ktoś, kto nie zastosował nigdy diety bądź głodówki informacyjnej, nie będzie czuł, jak bardzo złe informacje bądź nadmiar śmieciowych newsów rozpycha mu umysł. Analogicznie, ktoś kto nie przetestował 2 tygodni bez glutenu, nie będzie wiedział, jaki dyskomfort w nadmiarze potrafi spowodować (nie namawiam do eliminacji glutenu, jeśli ktoś nie ma nietolerancji, mówię jedynie o ograniczeniu). To tak jak kapka mleka do kawy potrafi nam wypchać brzuch na cały dzień.

W moim przypadku tydzień słuchania wiadomości i niefiltrowania ich spowodował napięcie, nerwowość, przygnębienie, mniejszą zdolność koncentracji, a przez to mniejszą efektywność. Kiedy odkryłam źródło swojego obniżonego nastroju, natychmiast zadzwoniłam do serwisu z prośbą o przyspieszenie wydania samochodu, wyłączyłam radio, a wieczorem poszłam na basen. Zamiast wiadomości zaserwowałam sobie z dziećmi serię z Puciem i 3 dni później czułam się w swojej głowie, jak w domu:)

Myśli rządzą światem

Cała ta historia uświadomiła mi jednak, jak mocno dieta informacyjna wpływa na moje życie, funkcjonowanie i postrzeganie rzeczywistości. Gdyby porównać wrzucanie sobie newsów z portali plotkarskich lub słuchanie kilka razy dziennie informacji o wypadkach, tragediach, katastrofach do serwowania sobie kebaba zamiast pełnowartościowego posiłku to nasza wyobraźnia w głębszym stopniu objęłaby bilans zysków i strat w naszej głowie.

O tym, że myśli rządzą światem mówił już prorok Dawid: „Człowiek jest taki, jakie są jego myśli w głębi serca”, Emerson, który powiedział: „Wielcy ludzie to Ci, którzy rozumieją, że myśli rządzą światem”, Milton, który w Raju utraconym napisał: „Umysł sam dla siebie jest siedzibą, może sam w sobie przemienić Piekło w Niebiosa, Niebiosa w piekło”, Szekspir, który napisał: „Nie ma takiej rzeczy, złej czy dobrej, której nie można osiągnąć dzięki myśleniu.”[i]

Zachęcam zatem do mocnego przyjrzenia się pokarmowi, jaki serwujemy naszej głowie. Jaka jest jego jakość? Czy pilnujemy balansu energetycznego?

Jeśli chcesz poznać techniki oczyszczania i higieny umysłu, zachęcam Cię do pobrania mojego bezpłatnego ebooka Spokojna Głowa TUTAJ

Możesz również zajrzeć do artykułów:

Umysł na wiosnę

dowiesz się, jak zacząć sprzątanie głowy

Siłownia głowy

sporo technik ćwiczenia umysłu zaczerpniętych od najlepszych!

Odchudzanie umysłu

techniki na pozbywanie się ograniczających przekonań i blokad, przykłady z życia

Higiena umysłu

sposoby na utrzymywanie umysłu w doskonałej formie, kosmetyka myśli

Stretching głowy

dowiesz się, jak poszerzyć swoją perspektywę myślenia

Co pożera moją pamięć?

sytuacje dnia codziennego, które zajmują Twój pamięciowy dysk…niepotrzebnie

Hodowanie pięknego umysłu, czystego, klarownego, sprawnie działającego na najwyższych obrotach, wymaga świadomego żywienia głowy nie tylko od strony żołądka, ale oka i ucha.

Gorąco do tego zachęcam, a na swoim przykładzie mogę powiedzieć, że przyjemnym efektem ubocznym jest dodatkowa ilość czasu:)

A wtedy można np. napisać książkę albo zrealizować inne swoje marzenie:)

Dobrego dnia!

 

 

[i] Wszystkie cytaty cytuję za: David Schwartz: Magia myślenia na wielką skalę. Jak zaprząc duszę i umysł do wielkich osiągnięć. MT Biznes, Łódź 2008, s. 11-12


Tagged as , , , , , , , ,



  • Marzena, mam podobnie :). Wiadomości nie oglądam, nie słucham, ani nie czytam od wielu lat. Tak szczerze mówiąc nawet nie do końca się orientuję kto jest premierem, o ministrach nie wspomnę i co się obecnie dzieje w kraju, o świecie nie wspominam. Niektórzy ludzie dziwią się jak mogę być taka ignorantką. A mi jest z tym bardzo dobrze. Tak sam jak Ty bardzo przezywam złe informacje i miele je potem przez długi czas w głowie. Uważam, że jest to niepotrzebne. Nie wiem, co się na świecie dzieje, a żyję i jestem zadowolona. Szkoda mi tych wszystkich ludzi, którzy zamiast zająć się rozwijaniem swoich zainteresowań i swoimi sprawami spalają się na wykłócaniu z innymi na tematy polityczne, czy religijne. Szkoda życia. Także radia w ogóle nie słucham, w tv oglądam wybrany film 1-2 razy w tygodniu i tyle. Fakt, że używam sporo internetu. Jednak stronę startowa mam ustawioną na wyszukiwarkę google, żeby przypadkiem nie zawiesić oka na jakimś portalu na wiadomościach. Poza tym internetu i Facebooka w 90% używam do promocji mojej firmy, także jest to połączone z moja pracą :).

  • Aniu, faktycznie mamy podobnie:) łącznie z tym, że ja do facebooka też się loguję tylko i wyłącznie ze względu na bloga;)Też się zastanawiałam, czy nie jestem ignorantką, ale po 3 latach nieuczestniczenia w życiu polityczno-publicznym, stwierdzam, że chyba nikomu krzywdy nie robię;) A i tak sporo o tym, co się dzieje wiem od rodziny;) Buziaki! Z tą stroną startową to dobry pomysł!

  • Marzena w pełni Cię rozumiem ❤ Ja w samochodowym radiu słucham swoich ulubionych płyt, które dobieram w zależności od nastroju. Jakoś słuchanie audiobookow póki co nie weszło mi w nawyk – choć też wydaje się być interesującą opcją. Telewizor mamy, ale podobnie od kilku lat służy nam jako odtwarzacz własnych filmów – albo programu śniadaniowego w weekend 😉 Tym co u mnie szwankuje natomiast jest FB. Używam za dużo, ale z drugiej strony tłumaczę to sobie pracą. Prawda jest taka, że wiele moich relacji biznesowych rozwija się od Fb własnie.. poza tym prowadzenie grupy, blog. Ale chyba najwyższa pora bym to jakoś poukładała w bloki czasowe.. 😉 dzięki za wpis!

    • Madziu, cieszę się, że zajrzałaś:) U Ciebie fb to praca, więc ciężko byłoby to oddzielić, poza tym wierzę, że pięknie znajdujesz balans, np w bieganiu:)