Jak żyć bardziej?

Written by on Grudzień 16, 2018

 Jak żyć bardziej? Takie pytanie zadał mi kolega, jadąc na sesję gminy. Rezonuje ono we mnie do dzisiaj, mimo, że minęły ze trzy tygodnie. Dlaczego o to pytasz? – Bo nie znam osoby, która żyłaby bardziej od Ciebie.

Cóż to jednak znaczy żyć bardziej? Intensywniej? Szybciej? Z rozmachem? Zachłannie? A może uważniej, w rytmie slow, ciesząc się każdym najmniejszym zakątkiem dnia?

Czy każdy musi gonić za sukcesem? Zapytał mnie ktoś na sesji mentalnej. Zdefiniuj sukces – uśmiecham się.

Nie każdy musi gonić, nie każdy chce sukcesu, w ogóle nie lubię słowa „musieć”, choć jest nieodłącznym elementem naszej codzienności. Bo nawet jeśli sobie powiem, że nie muszę nic i zacznę w szlafroku paradować po ulicy, to jednak mam rodzinę, za którą jestem odpowiedzialna i to w duży sposób determinuje moje „muszę”.

ŻYĆ Z PASJĄ

Jednak to żyć bardziej mi się spodobało. Bo dla mnie żyć bardziej to żyć z pasją, realizować swoje marzenia, cieszyć się codziennością i nie tracić dni. Żyć bardziej dla każdego będzie inne. Stoi w opozycji do bylejakości. Wymaga wyjścia ze strefy komfortu, pracy, czasem wyrzeczeń. Bo moje żyć bardziej to intensywność połączona z umiejętnością zatrzymania się. To eksplorowanie świata, poznawanie różnych kultur, kuchni, literatury, smakowanie miejsc, a jednocześnie celebrowanie porannej herbaty w ciszy, kiedy domownicy śpią. To kupowanie kwiatów dla domu, żeby móc na nie patrzeć, zanurzanie ręki w płóciennym worku z fasolą na targu (uwielbiam to uczucie na dłoniach), testowanie różnych zapachów, rodzajów sera, wina. Kosztowanie  jabłek, jeżdżenie na rowerze w deszczu, odpakowywanie kanapek na połoninie Caryńskiej, mieszanie łyżką w gęstej pomidorówce w schronisku, przyglądanie się twarzom ludzi na lotnisku.

ŻYĆ TERAZ

To rozmowa z kasjerką, odkładanie telefonu, kiedy ktoś do mnie mówi. Niezabieranie go na spotkanie z przyjaciółmi. To wieczorne planszówki z dziećmi, wspólne pieczenie ciastek, sobotnie odpalanie radia i tańczenie w rytm tego, co nam przynosi dzień. To przywożenie nowych przypraw, ciągłe sprawdzanie swojego podniebienia. To mówienie ludziom o swoich uczuciach teraz, nie za rok, za dwa. Kochanie wtedy, kiedy czuje się miłość, nie wtedy, kiedy dam sobie na nią przyzwolenie. Napisanie komuś – tęsknię, kiedy tęsknię. Szukanie najbardziej kwiatowych wzorów na swoje ubrania, bo takie lubię. Śmianie się głośno, akceptowanie siebie. Leżenie z dziećmi w stercie książek, łaskotanie ich i słuchanie jak się śmieją. To czytanie książek, które zapierają dech w piersiach, oglądanie filmów, które prowokują do myślenia. Chodzenie na koncerty, na których emocje sięgają zenitu.

BYĆ GŁODNYM ŻYCIA

Emocje, wysoka sensualność, głód życia – życie bardziej to dla mnie branie wszystkiego, co mogę wziąć z danej sekundy. Bo nawet jeśli to będzie przesuwanie gołą stopą po wykrochmalonej pościeli i upajanie się dolatującym zapachem brazylijskiej kawy – robię to na 100%.

Żyć bardziej to czasem odpuścić i pójść na spacer ze sobą. Pooglądać kolorowe liście i poprzytulać się do drzew, sprawdzić jak nam jest.  To mieć poczucie wartości, by żyć na swoich zasadach.

I chyba tu tkwi sedno: poznać się, polubić i pozwolić sobie na życie, jakiego pragniemy. Bez zainfekowanej głowy schematami, naładowanej przekonaniami, że powinno być tak i tak.  Z poczuciem wartości, które pozwoli nam powiedzieć światu: tak, będę teraz przez tydzień czytać kryminały, nie wychodzić z łóżka i gdzieś mam to, że jednego postanowienia noworocznego już nie zdążę zrealizować. Zdezaktualizowało się. Dzisiaj mam wypieki na samą myśl o zielonej herbacie i tygodniu czytania. Chcę to przeżyć.

 

I to jest sukces. Pozwolić sobie na to.

 


Tagged as , , , ,