Michał wszedł pewnym krokiem na rozmowę z szefową. Nie czuł strachu, odbył takich rozmów już kilka. Wszyscy w firmie wiedzieli, że jak chce, to umie się sprężyć. Nie raz już pokazał, na co go stać. Przecież gdyby nie był dobry, nie trzymaliby go tutaj.
Usiądź – powiedziała zmienionym głosem.
Aniu, ale wiesz, że ze mnie jest zdolny leń, nie raz, nie dwa o tym rozmawialiśmy – rzucił jej swoje miękkie spojrzenie. Już tak mam, że na co dzień nie lubię się przemęczać. Jak trzeba przycisnąć, zawsze kończymy z wynikiem powyżej 100%. Teraz też tak będzie.
Nie – powiedziała dość oschle. Tym razem tak nie będzie. Dla mnie ważniejsza jest postawa od wyników. Po co mi pracownik, który jest utalentowany, ale mu się nie chce? Większość korzyść mam z tego, który jest mniej uzdolniony od Ciebie, ale codziennie mu się chce i codziennie daje z siebie 100%. Jeszcze tego nie zrozumiałeś?
Michał patrzył na nią zaskoczony. – Ania, trzeba było powiedzieć wcześniej, że sprawy stoją na ostrzu noża. Wiesz, że potrafię, jeśli tylko chcę. Zaraz się zabieram do pracy.
Już nie. – Co tydzień, na każdym podsumowaniu wyników, prosiłam Cię o większe zaangażowanie. Jesteś na samodzielnym stanowisku, nie mogę tracić energii na przypominanie Ci, że masz umiejętności, które warto by było wykorzystać.
Michał poczuł, że tym razem mu się nie uda. Ręka mu zadrżała. W domu miał przedszkolaka, drugie dziecko w drodze, a rata kredytu wzrosła dwukrotnie. Czuł się potraktowany niesprawiedliwie. Przecież wiedzieli, wiedzieli, tyle razy im powtarzał, że jest zdolny, tylko leń. Nikt go nie uprzedził, żeby tak z dnia na dzień…
Marta wcisnęła na siebie swoje ulubione rurki. Jeszcze tylko wysoka szpilka i może iść. Spojrzała na swoją wymalowaną twarz i stwierdziła – nie jest źle. Nie odwróciła się w kierunku płaczącej córeczki. Wiedziała, że w rękach babci nic jej nie grozi, a nie chciała przedłużać pożegnania. To tylko 2h, zaraz będę kochanie, rzuciła w myślach i pobiegła do auta, dzwoniąc złotymi kolczykami. Jechała po męża, który zaliczył kolejny manewr. Jeden ze znajomych zauważył go w knajpie i dał jej znać. Nie będę mu robić kolejnej awantury. Niech wie, co może stracić. Jak zobaczy mnie taką ładną to pożałuje. Jak zacznę się złościć, to nie będzie go kolejne dwa dni. Jak to mówią, buzia ładniejsza, jak jest cicho.
Łukasz nie dowierzał. Dostał wymarzoną pracę. Pokonał kilkunastu kandydatów. Miał pomagać w organizowaniu eventów jednej z największych firm motoryzacyjnych w Polsce. Rekruterzy docenili jego kreatywność, koncentrację i zdolność logicznego myślenia w sytuacjach kryzysowych. Otworzył z żoną szampana. Czemu się nie cieszysz – spytała, widząc zatroskaną minę męża. Ja się do tego nie nadaję, na pewno coś schrzanię. − No co Ty, przecież nie wybraliby Cię, gdybyś nie spełniał ich oczekiwań! Nie poznali się na mnie, zawsze byłem zawalaty.
Coś Wam powiem. To nie są zmyślone historie. Na poczet tego artykułu zmienione zostały imiona, nic więcej. Michał ostatecznie stracił pracę. Marta wciąż tkwi w toksycznym małżeństwie, bo wierzy, że wszystko, co ma, to uroda i tylko tego argumentu używa. Łukasz nie przyjął pracy, bo się bał, że w trakcie eventu wypełznie jego zawalatość, ślimakowatość i całe przedsięwzięcie runie, bo nadepnie na najważniejszy kabel.
Sami sobie to robią. Myślą, że ich przekonania są prawdziwie. Myślą, że są ich własne. Nieprawda.
Michał pochodzi z dobrze sytuowanego domu. Niczego mu nie brakowało. Od najmłodszych lat chodził na dodatkowe zajęcia edukacyjne i sportowe. Rodzice wybrali mu renomowaną, prywatną szkołę. Nie chciało mu się uczyć, wolał grać w piłkę. Wiedział, że nauczyciele nie postawią mu samych złych stopni, bo rodzice dofinansowywali szkołę. Zbierał złe oceny, bo nie chciało mu się uczyć. Jak była potrzeba, to się ogarniał na tydzień przed klasówką, egzaminem. Nauczyciele mówili, uśmiechając się do rodziców: zdolny, ale leń. Rodzice się uśmiechali do znajomych i powtarzali: zdolny, ale leń. Znajomi się uśmiechali i mówili: zdolny, wie kiedy trzeba się zmobilizować, poradzi sobie w życiu. Michał się uśmiechał i grał na komputerze. Uwierzył im.
Marta była oczkiem w głowie mamy. Wychowała się bez ojca. Mama powtarzała jej, że jak będzie ładna, to sobie poradzi, o resztę zadba potem. Swoją śliczną naiwnością i dziecięcą buzią wprawiała w zakłopotanie nauczycieli, którzy widzieli, że niegłupia z niej dziewczyna, tylko pogubiona. Myśleli: z taką buzią da sobie radę. Mówili: Marta, Ty już lepiej się uśmiechaj, jak masz mówić takie głupoty. Uwierzyła im.
Łukasz miał surowego ojca. Trzymał dyscyplinę i wymagał od swoich synów dużej sprawności fizycznej. Łukasz wolał czytać książki i niechętnie biegał za piłką. Próbował dorównać braciom, ale tylko po to, żeby za bardzo nie odstawać. Widział, że zawodzi ojca. Słyszał jego wieczorne wywody w kuchni: mówię Ci, ten nasz Łukasz to taka zawali noga, ciapa taka. Z niego chłopa nie będzie.
Nakrywał się kołdrą i czytał ulubione książki. Na wuefie nie chciało mu się starać. Przecież wiedział, że nic z niego nie będzie. Nie biegał tak szybko jakby mógł, nikt nie chciał go w drużynie, na boisku zawsze stał na bramce. Łukasz, nie skacz jak baba – słyszał od trenera. Chłopie lepiej, żebyś miał dużo w głowie, bo w nogach i rękach to Ty pary nie masz. Uwierzył mu.
Drodzy nauczyciele,
Dzisiaj jestem tym, kim jestem, bo paru nauczycieli i wykładowców uwierzyło we mnie bardziej niż moi rodzice. Bardziej niż ja sama. Przylepiona etykieta może zostać z nami na całe życie. Udowodniono, że kiedy wciąż powtarzamy dziecku, że jest fajtłapą, marudą, obibokiem – ono takie jest. Podświadomie dąży do tego i takie się staje. Zostaje z fałszywym obrazem samego siebie, z wszczepionymi przekonaniami na swój temat, które nie są prawdziwe. Wszystkie późniejsze decyzje realizują scenariusz, jaki napisała jedna przylepka: mazgaj, ciapa, leń, kokietka.
Nie możecie wniknąć w domy Waszych uczniów. Nie możecie brać na siebie odpowiedzialności, jaka spoczywa na barkach rodziców. Nie możecie podejmować za kogoś decyzji, ale możecie do każdego ucznia podejść i sprawdzić, czy w słoiku z opisem: zdolny, ale leń, na pewno jest leń. Czy pod etykietą Ciamajda, na pewno kryje się Ciamajda. A może ta jego ciamajdowatość to unikalna cecha, która nadaje kolorytu jego talentom?
Możecie patrzeć na swoich uczniów swoimi oczami. Nie rodziców, nie ich. To Wy szerzycie kaganek oświaty, to Wy możecie zobaczyć talenty pod skorupką: on już taki jest, on się nie nadaje, on jest leniem.
Czasem wystarczy powiedzieć uczniowi: naprawdę? Nie zauważyłam. Tak myślisz? Nie wydaje mi się. Tak myślisz o sobie? Mnie to nie przychodzi na myśl, kiedy na Ciebie patrzę.
Czasem możecie wybić ucznia ze strefy komfortu. To takie łatwe sobie powiedzieć, jestem zdolny, ale jestem leniem. Sprawdź, na ile jesteś zdolny?
Bo choć czasem może Wam się nie wydawać – naprawdę macie ogromy wpływ na życie młodych ludzi. Czasem tylko Wy możecie pokazać im inną perspektywę. Zmienić tor.
„Nauczyciel odmienia życie każdego dziecka,
całych rodzin, jak i przyszłość nas wszystkich.”
BARBARA CAGE
Jeśli spodobał Ci się wpis, proszę podziel się! Dziękuję, Marzena
-
Inspiracje dla szkoły
-
Marzena Kud
-
-
Babownia
-
Marzena Kud
-
-
Pieruńskie maszkety
-
Marzena Kud
-
-
Lifestylerka
-
Marzena Kud
-
Katarzyna Berska
-
-
Katarzyna Berska
-
Marzena Kud
-