Mam takie chwile, kiedy z rozrzewnieniem sprzątam dziecięce zabawki rozsypane po całym domu jak koraliki z urwanego sznurka. Rozczula mnie widok zielonych skarpetek, różowych misiów, małych wysmarowanych jogurtem miseczek i porzuconych autek w korytarzu. Mam też chwile, kiedy marzę o tym, by usiąść na wolnej od klocków przestrzeni, a kolejny wbijający się w moją stopę wagon wywołuje we mnie ból nie tylko fizyczny.
Mam chwile, kiedy każde Mamo dźwięczy w moich uszach jak śpiew słowika, mam chwile, kiedy na kolejne Mamo mam ochotę warknąć – co znowu?!
Mam chwile, kiedy wszystko wydaje się takie proste i jemy starannie przyrządzony obiad, mam też chwile, kiedy umycie zębów wydaje mi się przeszkodą nie do przejścia.
Mam chwile, kiedy zatrzymuję się na czerwonym świetle i myślę ze zdziwieniem – O, jestem dorosła! Kiedy to się stało? Mam chwile, kiedy czuję się jak dziecko, tarzając się z moimi dziećmi po trawie.
Mam chwile, kiedy chciałabym być dzieckiem i pałaszować oczami znikające na wietrze dmuchawce. Mam też chwile, kiedy cieszę się, że nie jestem już nastolatką i mogę świadomie decydować o tym, co dla mnie jest dobre.
Mam chwile, kiedy jestem dorosłym dzieckiem i muszę podejmować decyzje za swoich rodziców. Kiedy muszę decydować o ich życiu, a lekarze pytają mnie o rzeczy, których nie rozumiem.
Mam chwile, kiedy moje dzieci patrzą na moich rodziców i znak zapytania w ich oczach jest większy od słońca.
Mam chwile, kiedy nie wiem, czy mam patrzeć na swoich rodziców jak dziecko czy dorosły. Udzielać im porad, akceptować ich wybory, a może jednak postawić do kąta?
Mam chwile, kiedy myślę, że ciągle jestem czyimś dzieckiem i mogę udawać, że nie wiem, że boję się, że oni zawsze wiedzą lepiej. Mam też chwile, kiedy udawać dziecka nie mogę, bo cała reszta dorosłych pyta mnie o nieobecność rodziców i wstawia uwagę do dzienniczka.
Mówią, że dzieckiem się jest zawsze. A ja nie wiem. Częściej muszę być dorosłym. I łapię się na tym, że tak łatwo jest odrzeć dzieci z prawa do bycia dzieckiem. Kiedy przychodzisz do domu z noworodkiem, starsze dziecko, choćby miało tylko roczek, wydaje się dziwnie duże. I jakoś tak podświadomie wymagamy od niego więcej. Czasem szarpiemy nic nierozumiejące serduszko, ciskając: przecież jesteś duży chłopak, czemu tak robisz? Czasem nasze zmęczenie nie akceptuje kolejnego skoku rozwojowego i w akcie desperacji rzucamy jakąś uwagę o zachowaniu, zamiast pomóc poradzić sobie z emocjami. Czasem my dorośli, nie radzimy sobie z gniewem, kiedy nasze dziecko nie radzi sobie ze złością…
Chciałabym patrzeć w nieskończoność na pęczniejące buzie moich dzieci, kiedy ciskają powietrzem w dmuchawce. W ich śmiech, jak tajskie dzwoneczki w świątyni leżącego buddy. Chciałabym, by mój przedwczesny cień dorosłego nie zabrał im dzieciństwa.
Nie jestem już dzieckiem. Myślę, dodając gazu i pędząc z dwójką rozespanych dzieci do szpitala. Są mali, ale czują, że przekraczamy niezauważalną granicę beztroski. Zabieram ich szybko z miejsca, w którym nie powinni być. Wracamy do domu w ciszy, patrząc na błyskawice. Mój niespełna trzyletni syn mówi: mamo, nie bój się burzy. Ona jest dobra i nic Ci nie zrobi.
Czerwone. Chce mi się płakać. Wiem, że ukradłam mu dzisiaj trochę dziecka.
Podziel się, jeśli uważasz ten wpis za wartościowy. Dziękuję!
-
Karolina Jarosz Bąbel
-
Marzena Kud
-
-
Beata Redzimska
-
Marzena Kud
-
-
Magdalena Nigborowicz
-
Mynio.pl
-
Marzena Kud
-
-
Patrycja | PatiCafe.pl
-
Marzena Kud
-
-
Lifestylerka
-
Marzena Kud
-
-
Dream
-
Babownia
-
Marzena Kud
-
-
Kobietapo30
-
Marzena Kud
-
-
Paulina R-w
-
Katarzyna Mierzwa